Viva la vita

Podziwiam GT-R'a, ale dopiero w F430 czuję, że żyję

Kiedy wyruszam na dłuższą podróż, nie mam wątpliwości. Audi R8 będzie do tego idealne, nie zmęczy mnie twardym resorowaniem i zapewni komfort wyprzedzania w każdej sytuacji. Na krótkie przebiegi, kiedy po prostu zależy mi na czasie, wolę GT-Ra. Lepiej spisuje się w walce, jak np. na E77 – wiecie o co mi chodzi… Szybkie przebiegi autostradowe to z kolei domena 911 Turbo. Każdy z tych samochodów jest do czegoś dobry, w swojej nieużyteczności do czegoś użyteczny. Nic w tym dziwnego, w końcu wymyślili je Niemcy i Japończycy.

Z Ferrari jest inaczej. Zupełnie inaczej. Parafrazując byłego prezydenta, do F430 wsiadam nie dlatego, że muszę, ale tylko dlatego, że chcę. Nie jest mi do niczego potrzebne, nigdzie nie muszę nim jechać, nigdzie się nie spieszę, z nikim nie ścigam i nikogo nie prowokuję. Za żadne skarby świata nie chciałbym go mieć, bo niby do czego. Są szybsze supersamochody, bardziej pakowne i praktyczne w każdych warunkach pogodowych. F430 jest za to jak drogie perfumy – korzystam z niego, aby poprawić sobie humor, poczuć się wyjątkowo. Pod tym względem to typowy Włoch z rozpiętą na trzy guziki koszulą i niedbale zaczesanymi włosami, entuzjastycznie wymachujący rękoma. Zawsze zwróci Twoją uwagę, bo idzie pod prąd wszelkim schematom i ma gdzieś, co o nim myślisz. W żadnym samochodzie nie poczułem się dotąd tak żywy i wolny od wszelkich ograniczeń – to niesamowite uczucie.

Takich aut już się nie produkuje. Nawet Lamborghini pozwoliło sobie w najnowszym Gallardo na odrobinę rozsądku. Doceniam to i podziwiam, bo stało się przez to – moim zdaniem – najlepszym supersamochodem dla pragmatyka. F430 jednak to odrębny gatunek, nikomu nie musi się przypodobać, nie spełnia żadnych norm, nie bierze udziału w zbiorowej iluzji bezpieczeństwa i ekologii. Jest dzikie, nieprzewidywalne i niepoprawne pod każdym względem. Nawet muskając gaz na starcie ze świateł wszyscy mają wrażenie, że chcesz się ścigać… Pasuje mi to, ale tylko raz na jakiś czas. Kiedy chcę wiedzieć, że żyję na 101%. I mam na to silę.

Rafał / Supercar Club Poland

Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *